Ok, będzie bardzo długo i bardzo chaotycznie. Przepraszam XD I proszę, nie bierzcie do końca na serio niektórych głupot, o których piszę, bo ja też to wszystko biorę na pół-serio ;D
Niekoniecznie może to wyzierać z poniższego tekstu, ale chciałabym zaznaczyć, że uwielbiam Lance’a jako całość postaci (mimo czterech jego niemal wykluczających się wcieleń, jakie do tej pory dostaliśmy) i uwielbiam analizować jego czyny, myśli i motywy postępowania. Zapewne dlatego ten tekst wyszedł taki długi i tak skaczący z tematu na temat.
Przy okazji przyznam się, bo to trochę wyjaśni długość tej wypowiedzi – od jakiegoś miesiąca piszę sobie opowiadanie Lance & Erika, którego głównym motywem jest wybaczenie i nawiązanie więzi (samo opowiadanie jest dopiero w jakiejś ¼ realizacji i wyjdzie zapewne dużo większe, niż początkowo zakładałam, kilkadziesiąt stron na pewno – o ile kiedykolwiek je skończę). Co w związku z tym: pisząc musiałam poświęcić Lance’owi dużo więcej refleksji, niż zrobiłabym to po prostu grając w odcinki. Zabawnie część z moich założeń pokryła się z tym, co zaserwował nam odcinek piąty, np. zmiennocieplność (w końcu gad jeden z niego, prawda?).
Uwaga, teraz będzie dygresja. Skoro już przy zmiennocieplności jesteśmy: kiedy jeszcze odcinek piąty nie wyszedł, wyobrażałam sobie scenę znaną w shoujo od lat – jest zimno, jakaś sytuacja typu „jesteśmy sami, śnieżyca hula, szukamy schronienia i przytulamy się do siebie, żeby utrzymać ciepło”. No więc siedzę, wyobrażam sobie tę scenę, a za chwilę takie: „Zaraz, ale skoro temperatura ciała Lance’a prawdopodobnie dostosowuje się do otoczenia, wychodzi z tego jeden wielki zonk XD”. Hah, no cóż, trzeba zmienić tę scenę na „Erika zamarza na śmierć w ramionach Lance’a” XD Potem sobie wytłumaczyłam, że jeśli oboje rozbiorą się do rosołu i mocno przytulą, to może ciało Lance’a pod wpływem kontaktu z ciałem Eriki rozgrzeje się do tych 36,6 C. innymi słowy, ten grzejniczek trzeba najpierw samemu podładować, żeby działał.
Trochę już się wypowiedziałam o Lansie z tego odcinka na forum, w temacie z komentarzami do odcinka piątego. Może nie będę tego powtarzać. Sprowadza się to głównie do tego, co napisała @Lexi:
Niepokoi mnie trochę koniec odcinka - z jednej strony cieszę się, ze Gard zaczęła dostrzegać to, ze faktycznie się zmienił, że to nie ta sama osoba. Nie minęło - niestety - zbyt dużo czasu, odkąd zobaczyła go po raz pierwszy i trochę to będzie mnie kłóć. Bo Beemoov zapomniał najwyraźniej, że grzechy Lance'a nie są takie hop siup. W końcu zabił swojego brata. A obecnie tak naprawdę już o tym nasza postać niemalże zapomniała. Bo każdy zapomniał o Valkyonie. To będzie mnie gryźć już chyba do końca i będę musiała z tym po prostu pogodzić.
… plus trochę psioczenia z mojej strony na skąpą ilość zdań wyjaśniających, dlaczego właściwie Gardzia wysnuła wniosek, że Lance się zmienił. Ot, fanaberia kogoś, kto lubi czytać, a nie domyślać się, co się dzieje w głowie postaci.
W ogóle wypowiedź @Lexi bardzo mi się spodobała, więc odniosę się do niej jeszcze kilka razy:
Bo w tym samym czasie, w którym inni się zaprzyjaźnili znowu (lub od początku) z Leiftanem, Nevrą i Mateuszem, Gard musiała nie tylko przebaczyć Lance'owi, ale również i zaprzyjaźnić. To dwa razy więcej roboty!
Literalnie dlatego zaczęłam pisać fika. Serio. Wiedziałam, że Beemov mnie wkurzy, nie dając Gardzi tyle czasu antenowego na uporanie się z Lance’a przeszłością, ile bym chciała. Już się z tym pogodziłam… no, przynajmniej częściowo.
Ale ten odcinek wydawał się być takim ostatecznym resetem dla Lance'a i mam wrażenie, że od teraz po prostu będzie tak jak inni. Trudno to dokładnie wytłumaczyć - mam nadzieję, ze jednak ktoś mnie zrozumiał ;3;
Lexi, ja doskonale rozumiem. I Twoje spostrzeżenia są jak najbardziej słuszne! I też bym sobie życzyła więcej czasu na pewne procesy, żeby było to bardziej naturalne, ale rzeczywistość jest taka, że polecą jedną linią z każdym WSem, co też sama pisałam we wcześniejszych postach.
Tak, ja też to rozumiem. Mnie osobiście się to nie podoba, ale z drugiej strony, oh well. Jest to coś, czego spodziewałabym się po Eldaryi. Kiedy zaczynam się nad tym zastanawiać, dochodzę do wniosku, że może po prostu nie da się tego zrobić inaczej w grze, w której mamy czterech WS-ów a odcinki wychodzą cyklicznie. Zupełnie inna sprawa byłaby, gdyby to była gra, w której kupuje się od razu całość ścieżki. Wówczas wątek Lance’a mógłby, hm, rozwinąć skrzydła.
Z jednym się nie zgodzę – z tym, że zbliżenie nadchodzi wielkimi krokami. Dlaczego? Przez analogię do SFU (zawsze się śmieję z tego skrótu XD kojarzy mi się z „shut the f*** up”), które też ma 20 odcinków (mówię "też", bo już chyba wszyscy wiedza, że na tyle planowana jest Nowa Era), a w którym pocałunek mamy w odcinku
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
10
, a zbliżenie w odcinku
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
15
(no, w jednym przypadku w odcinku
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
11
, ale to było
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
czysto fizyczne wyładowanie się
. Gdyby w Eldaryi było tak samo, to biorąc pod uwagę, że odcinki wychodzą co dwa miesiące
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
na zwykły pocałunek będziemy czekać jeszcze 10 miesięcy, czyli niemalże rok. To nie jest mało czasu
.
Bardzo wiele osób dobrze bawiło się na Lansie w tym odcinku (hu-hu, spadłam tak nisko że uwielbiam podwójne znaczenie tego stwierdzenia: „jeździłam w tym odcinku na Lansie i było super”). Ok, żarty na bok. Jestem chyba jedyną osobą, której początkowo coś w tej scenie zazgrzytało. Chęć popisania się w momencie, w którym spieszymy się, by dostarczyć ludzi i bagaże na umówione miejsce tak, żeby nikt nas nie zauważył, bo będzie skandal polityczny, wcale mi nie pasowała do tego nowego, odpowiedzialnego Lance’a. Z drugiej strony, jak teraz o tym myślę, bardzo mi pasuje do Lance’a z TO, więc w sumie… niech będzie, akceptuję tę scenę jako spójną z jego charakterem (i dopisuję sobie skłonność do popisywania się do tej części charakteru Lance'a, która się nie zmienia; w sumie fajna cecha, jak na niego).
Przy okazji: jak Mathieu z Gardzią się, u diaska, trzymali? O.o Przecież po tej smoczej formie na pierwszy rzut oka widać, że absolutnie nie ma się tam czego złapać, a jest się po czym ześliznąć. No chyba, że byli jakoś przywiązani do niego linami, co się wydarzyło off screen i off text.
Ok, przeżyliśmy lot, wylądowaliśmy. I co? I teraz trochę ponarzekam.
Jest skandal polityczny, jakżeby inaczej. I kolejny zgrzyt, przynajmniej dla mnie: „Pozwól to zrobić Lance’owi, w negocjacjach jest najlepszy z całej Straży.” Ok – rozumiem. Był w tym dobry już w TO, inaczej nie napadłby na KG z całą armią. Ale robienie z niego boga, który w sumie mógłby zastąpić całą Straż Eel i to absolutnie we wszystkim jest dla mnie trochę… ech. Czy poza Tragiczną Przeszłością Głównego Złola Lance nie ma żadnych wad? Błagam dajcie mu jakieś :< Bo naprawdę zacznę myśleć, że przy Lansie cała Straż Eel to zbędna zgraja dzieciaków, a to chyba nie nadałoby dobrego kierunku tej grze.
Do tego - przypomnijcie mi proszę, jeśli jest inaczej – nie gra mi to wszystko z Lance’em z TO (tak, jestem tą beznadziejną osobą, która próbuje poskładać w całość cztery wcielenia Lance’a i znaleźć jakiś core, coś, co się nie zmienia – i na tej podstawie opisać jego charakter i przewidzieć, co zrobi). Czy wtedy nie reagował na wszystko emocjonalnie? Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby pozwolił wtedy z kamienną twarzą na okazywanie sobie braku szacunku. A w NE – owszem, do tego stopnia, że nawet Gardzia dostała opcję dialogową z wystąpieniem w jego obronie. Czuję się tym trochę skonfudowana. Takie opanowanie już bardziej pasowałoby mi do Nevry, któremu, notabene, w NE puszczają nerwy dużo szybciej niż w TO. No cóż, może kiedyś się to wyjaśni? ;)
Chciałam się jeszcze odnieść do zainteresowania Lance’a Ziemią. Ok, nie przeszłam ścieżek z pozostałymi WS-ami w tym odcinku, ale zakładam, że pewnie każdy z nich pyta o elektryczność – czy tak? Nieważne XD Mój punkt widzenia jest taki, że w TO zdecydowanie za mało osób pyta Gardzię o jej świat. To błąd, duży, duży błąd ze strony osób piszących Eldaryę. Dlaczego? Ano może dlatego, że skoro musieli wysyłać teamsy po pożywienie na Ziemię, przydałby im się ktoś, kto wyjaśniłby te aspekty tych wypraw, z którymi mogli mieć problem? (pomińmy milczeniem wiedzę Gardzi na temat elektryczności)
Jak się ma do tego Lance? Ano tak, że moim zdaniem jest to osoba, która mogłaby w tym momencie historii rzucić wszystko w cholerę i rozważyć życie na Ziemi. Z Gardzią lub bez niej. Ok – nienawidził Ziemian, zgoda. Z drugiej strony, czy w tym momencie coś go trzyma w Eldaryi? Przecież nienawidził tego świata. Rozpoczynając życie na Ziemi zyskałby anonimowość i jeszcze większy reset niż otrzymał w KG. Dlatego wszelkie pytania z jego strony o to, jak właściwie wygląda Ziemia, odbieram w tym kontekście, że może warto zaznajomić się z nowym miejscem do życia.
Wiem, że poleciałam teraz z tą teorią i że nie jest ona jeszcze dość racjonalnie podbudowana. Pewnie też nigdy nic takiego się nie zdarzy, chociaż… kto wie? Może na koniec Nowej Ery wylądujemy z WS-ami na Ziemi? Właściwie jeśli chodzi o Leiftana, Nevrę, a już Mathieu w szczególności, oni też mają powody, żeby rozpocząć na Ziemi nowe życie. Może Nevra najmniej.
A teraz sekcja BL XD (można pominąć)
Wolałabym tego nie mówić, nie pisać, nie myśleć, ale po piątym odcinku pairing Lance x Mathieu zarysowuje się tak samo bardzo, jak Lance x Erika czy Mathieu x Koori XD. Ta chęć Mateusza, żeby sobie częściej jeździć, ekhm, na smoku, ostatnia wola Koori i to zakłopotanie Lance’a w tym wszystkim – nie będę dziwić się, jak ktoś w końcu na to wpadnie i polecą fanarty i fanfiki (o ile już nie poleciały, nie sprawdzałam). Nie wspieram tego pairingu, dużo bardziej wolę Lance x Erika, ale, jeśli coś się pojawi, pooglądam i poczytam ; D Z ciekawości.
No dobrze, tyle. Rozpisałam się.
//
Jeszcze trochę, bo pojawiła się interesująca wypowiedź @Tsukisi:
Fajnie by było, gdyby Gardzia pokazała, że chociaż w tej "ludzkiej" dziedzinie jest dobra i inni mogą jej zaufać.
Szczególnie w przypadku Lance'a mi to przeszkadza, bo trudno mi sobie wyobrazić, że miałby się zakochać w kimś, kto tak naprawdę tylko mu we wszystkim wadzi. Wolałabym, żeby mogli się nawzajem wspierać w trudnych sytuacjach, ale nie tylko słowem, lecz i czynami.
Bardzo: tak!
Niby mamy motyw z mocami, które wróciły i naprawdę nie są byle jakie, ale fajnie byłoby to podbudować jeszcze jakimiś zrębami myślenia. Mam wrażenie, że jedynymi cechami Gardzi, które mogłyby zmiękczyć płeć przeciwną, są: przejmowanie się wszystkimi wokół (empatia?...), determinacja i - od tego odcinka - imponowanie mocą aengela, chociaż to ostatnie to w sumie... nah. Nawet z tymi mocami i tak będzie trzeba ją pewnie jeszcze nie raz ratować ;)
Ostatnio zmieniony przez Alienne (20-06-2021 o 14h49)