Jaką ciekawą anegdotkę ze swojego życia masz mi do opowiedzenia?
// Przekazywać informacje między studentami a wykładowcami, czyli w gruncie rzeczy wysyłać e-maile albo chodzić z pytaniami do sekretariatu. Z jednej strony nic wielkiego, ale z drugiej jest to jakaś odpowiedzialność i jeśli o coś się nie zatroszczę, to wina spada na mnie. Ostatnio np. niektórzy nie byli pewni, czy będzie pewien wykład, ale ja doszłam do wniosku, że jakby miało nie być, to albo wykładowca by nam o tym powiedział, albo wysłał maila, więc byłam przekonana, że będzie, ale ostatecznie nie było. Żeby uniknąć takiej sytuacji osoby, które miały wątpliwości mogły zrobić dwie rzeczy: a) napisać do mnie i poprosić mnie, żebym wysłała e-maila i zapytała, czy wykład się odbędzie b) napisać do pana wykładowcy rączkami własnymi - w końcu to nie tak, że nie można, czy nie wypada. Wysyłamy e-maile do wykładowców z poczty całego roku, do której wszyscy mają dostęp i wykładowcy nawet nie wiedzą, kto osobiście wstukał wiadomość na klawiaturze. Ale zamiast tego oczywiście znaleźli się tacy, co sami się o własne sprawy nie zatroszczą, tylko będą mieli pretensje do mnie, że nie odebrałam ich pragnień telepatycznie : ////
Czy pasuje mi ta fucha? A pasuje. Nie jest idealnie, bo jak się bierze na siebie odpowiedzialność za sprawy 70 ludzi, to takie kwiatki jak powyżej się zdarzają, ale ja traktuję to jako sprawdzian siebie. Nie robię wszystkiego idealnie i nie wszyscy mnie lubią, ale dzięki tym minusom właśnie udowodniłam sobie, że jestem silna psychicznie i nie jestem typem osoby, która w życiu kieruje się tym, żeby urazić jak najmniej osób i mieć na sobie jak najmniej uwagi, tylko osobą, która ma znaczący wpływ na swoje otoczenie i jest w stanie poradzić sobie z ceną, jaką trzeba za to zapłacić.
Ostatnio zmieniony przez Cuks (23-12-2022 o 01h52)