3 w imię ogólnie pojętej sprawiedliwości, wybrałam pierwsza creepypastę, jaką podsunął mi internet. Tylko zrobię cenzurę na newralgiczne rzeczy
creepypasta, czytaj na własną odpowiedzialność
Yyy... cześć. Leżę w tej chwili w łóżku w szpitalu Św. Anny w Północnym Londynie. Dr. Martin pozwolił mi skorzystać z jego laptopa, więc mogę wyjaśnić jak się tu dostałem i co mi się przydarzyło.
Nazywam się David Argento, mam 16 lat i... jak widać jestem chory psychicznie. Tylko tyle udało mi się wywnioskować ze słów doktora, kiedy rozmawiał w pokoju obok, bo straszliwie boli mnie głowa.
Dostałem sporo leków, ale ten ból głowy nie ustaje. Szczerze mówiąc, średnio mnie to teraz obchodzi. Przede wszystkim muszę to wszystko zapisać za wszelką cenę. W każdym razie pewnie zastanawiasz się, jak się tu znalazłem. Oto moja historia:
Jakieś cztery noce temu, wszedłem po drabinie na poddasze i wziąłem swoje stare podręczniki, żeby wrzucić je do ogniska. Właśnie zdałem egzamin gimnazjalny i, jak wszyscy moi znajomi, szczerze nienawidziłem wszystkich przedmiotów, które zdawałem – matmy, historii, angielskiego – tak, zwłaszcza angielskiego. Jakiego przedmiotu byś nie wymienił – nienawidziłem go. Znalazłem książki dokładnie tam, gdzie zostawiłem je kilka miesięcy temu (albo raczej wywaliłem na kupę), w kącie pokoju. Tak długo nie były przez nikogo ruszane, że pokryły się warstwą kurzu, z której dałoby się zrobić średniej wielkości watę cukrową.
Kiedy tylko je zobaczyłem, momentalnie poczułem pogardę. Cieszyłem się tylko, że to już ostatni raz, kiedy muszę je oglądać. Zgarnąłem je wszystkie pod ramię. Obrzydlistwo. Zastanawiałem się, czy zaraz potem nie zmienię ubrania.
Wtedy zauważyłem coś kątem oka. Nie wiem nawet w jaki sposób udało mi się to zauważyć, ale poczułem się tym tak zaintrygowany, że rzuciłem książki na podłogę i to podniosłem. Była to czerwona okładka z płytą CD, mniej więcej rozmiarów przeciętnej książki. Nie było na niej żadnych napisów. Byłem całkiem zaciekawiony, myśląc, że to może być jakaś gra komputerowa zostawiona przez poprzednich właścicieli domu. Wtedy jeszcze kochałem gry komputerowe, więc nie mogłem się doczekać, aż będę mógł spróbować ją odpalić na swoim kompie.
Ale kiedy otworzyłem okładkę, nie znalazłem tam żadnych grafik ani podpisów. Wewnętrzna strona okładki była biała, a po lewej stronie był napis wykonany markerem. Ktoś zapisał tam słowa: „CHATROOM 98”. Poczułem się nieco rozczarowany zgadując, że na płycie nie ma jednak gry, ale pomyślałem, że skoro ktoś nagrywał chatroom na płytę zamiast korzystać ze wszystkich dostępnych za darmo w internecie, to musi to być coś niezwykłego. Pod tym względem miałem rację.
Zrzuciwszy wszystkie moje stare podręczniki na dół po drabinie, wsunąłem płytę do napędu swojego starego laptopa Dell. Po krótkiej chwili na ekranie ukazał się czerwony kwadrat bez żadnych napisów. Nie byłem pewien co to może oznaczać. Kwadrat widniał na ekranie przez jakieś pół minuty. Po tym ekran laptopa zgasł i zapalił się ponownie, tym razem całkowicie na biało. Słowa „Witaj w CHATROOM 98” pojawiły się na środku monitora. Chatroom 98 ? Dlaczego akurat 98, czy ten numer ma jakieś szczególne znaczenie ? Potem na monitorze pojawiło się puste pole tekstowe. Nie wiedziałem, co mam tam napisać, więc po prostu wpisałem „Cześć.”
Nie spodziewałem się żadnej odpowiedzi, ale ją otrzymałem. Użytkownik o nazwie DARWYN CLARKE napisał „Dobry wieczór.”
Nie było możliwości, żeby ta osoba była prawdziwa, byłem prawie całkowicie pewien, że tylko ja mam tę płytę z chatroomem. Potem zdałem sobie sprawę, że to był jeden z tych „chatbotów” – programów stworzonych do symulowania partnerów do rozmowy. Informatyka była jedną z niewielu rzeczy, w których byłem dobry.
Wciąż jednak myślałem, że to dziwne. Żyłem w tym domu przez sześć lat, ale nigdy przedtem nawet nie zauważyłem tego czerwonego pudełka. Podejrzewam, że musiało należeć do poprzednich właścicieli. Nie mieli jednak komputera, chyba, że liczy się ten rozwalony na kawałki, który wynieśliśmy na złomowisko, kiedy przyjechaliśmy. W każdym razie, kiedy otrzymałem odpowiedź od programu, nawiązałem rozmowę, żeby sprawdzić, jak dobrze zaprogramowany jest ten chatbot.
„Piękna pogodę dziś mamy, nieprawdaż ?”, napisałem. Po jakichś trzech sekundach pan Clarke odpowiedział „Nie sądzę, dziś jest raczej paskudnie.”. Byłem zdumiony. Pogoda tego dnia była... raczej paskudna. Nie wiedziałem tego, dopóki nie wyjrzałem za okno i nie zobaczyłem, że zanosi się na deszcz.
Wyglądało na to, że moje podręczniki nie spłoną przez jeszcze jeden dzień. Po chwili zastanowienia nie byłem jednak już tak zdziwiony – ten chatbot był pewnie po prostu zaprogramowany, aby tak odpowiadać. W końcu żyłem w Anglii, więc paskudna pogoda była więcej niż prawdopodobna. Potem napisałem:
„Jakie są twoje ulubione filmy ?”. Otrzymałem odpowiedź, „Nie oglądam filmów. Wolę teatr.”. Teatr ? Rozmawiałem z jakimś staruchem ?
Odpowiedziałem, „Ile masz lat ?”.
Nie obchodziło mnie, czy bot poczuł się urażony, w końcu musiał mi udzielić odpowiedzi. Było nią, „Opowiem ci o sobie. Urodziłem się w 1867 i dorastałem z dwoma siostrami, których nienawidziłem.”. Ok, jasne, ktokolwiek zaprogramował to coś miał dziwne poczucie humoru. Odpisałem, śmiejąc się głośno do monitora,
„Cóż, ja urodziłem się w 2098 z dwoma identycznymi bliźniakami, którzy tak jak ja byli obcymi z planety Boogaloo. Jestem też Jezusem.”. Zastanawiałem się, co ten wirtualny staruch odpisze na to. Wiedziałem, że jest chatbotem, ale z jakiegoś dziwnego powodu traktowałem go jak żywą osobę. Napisał, „Doprawdy ? Zabawne. Miło mi pana poznać, panie Jezusie. Czy pana bracia porwali już kogoś ?”
Uniosłem brwi z zaskoczenia. Ktokolwiek to stworzył odwalił kawał niezłej roboty. Wpisałem, „Tak, właściwie to oni są obcymi, którzy polują na ludzkie dzieci. Lepiej uważaj, mają też osobliwy gust dotyczący płyt CD-ROM !”
Następna odpowiedź była niepokojąca. Clarke odpowiedział, „Cóż, mimo że wydaję się być CD-ROMem, sam byłem kiedyś człowiekiem. Dopóki nie zostałem osądzony za moje zbrodnie.”
Nie miałem pojęcia, o czym on gadał, ale szczegółowość, z którą pisał mną wstrząsnęła. Jego wypowiedzi wydawały się... prawdziwe. Zbyt prawdziwe. Potem, ku mojemu zdziwieniu, napisał jeszcze jedną wiadomość:
„Nie rozumiesz ? Pozwól, że wyjaśnię. Moje siostry, których nienawidziłem, spotkał tragiczny w skutkach wypadek.”
Zaczęło mi być zimno. To nie był zwykły chatbot. To był jakiś chatbot-psychopata, czy coś takiego. Albo to po prostu był czyjś chory żart. Napisałem, aby zobaczyć, jak zareaguje: „Wiesz, co moi bracia ostatnio zrobili ?” Po tym doczekałem się największej niespodzianki ze wszystkich. Darwyn Clarke odpowiedział ponownie, ale tym razem widziałem, jak pisał wiadomość litera po literze. „Jesteś jedynakiem, David.”
Co d... ? Wtedy byłem już potężnie przerażony, więc wpisałem: „Kim ty jesteś ?”. Odpowiedź na to pytanie nie mogła być napisana przez program komputerowy. Wydawało mi się, że pisze do mnie jakiś człowiek.
„ POZWÓL, ŻE OPOWIEM CI HISTORIĘ. WIESZ, CO STAŁO SIĘ Z POPRZEDNIMI WŁAŚCICIELAMI TWOJEGO DOMU ?”
Siedziałem przed komputerem jak idiota, czekając na odpowiedź.
„TO SAMO, CO STAŁO SIĘ Z MOIMI DWOMA SIOSTRAMI. PAMIĘTAJ, ŻE NIE CIERPIAŁEM OBYDWU.”
To było dosyć. Przesunąłem kursor do prawego górnego kąta ekranu, aby kliknąć symbol krzyżyka i zakończyć ten koszmar. Poczułem ulgę. Rozmawiałem z tym czymś tylko pięć minut, ale czułem się, jakby minęły dwie godziny. Kiedy spróbowałem wyłączyć komputer, zaczęło się dziać coś dziwnego.
Komputer przestał odpowiadać na polecenia. Wszystko się pogmatwało. Co gorsze, ten chatroom otworzył się sam. Zaczęło mi się wydawać, że mam halucynacje.
„NIE USŁYSZAŁEŚ JESZCZE WSZYSTKIEGO.”
Pisałem chaotycznie i szybko, tracąc powoli rozum. „Co robisz z moim komputerem ? PRZESTAŃ !!! To naprawdę nie jest śmieszne.”
W końcu to się stało. Darwyn Clarke znowu pisał, tym razem o wiele wolniej niż poprzednio. Nie słyszałem nic poza biciem własnego serca. Było coraz szybsze z każdą kolejną literą. Moja twarz praktycznie rozpływała się od potu.
Gdy skupiałem się coraz coraz mocniej na literach, które pojawiały się na ekranie, na mojej twarzy ukazywało się coraz wyraźniej przerażenie. Jego ostateczna wiadomość, która kompletnie zniszczyła mi zdrowie i stan psychiczny, głosiła: „OBEJRZYJ SIĘ ZA SIEBIE.”
Pamiętam, że czułem, jakby świat naokoło mnie zwolnił. Byłem mocno przestraszony. Część mnie mówiła mi, że coś za mną jest, a inna część przekonywała, że jednak nic tam nie ma. Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby, po czym obróciłem głowę z gwałtownością wystrzału. Nic. Absolutnie nic. Zaśmiałem się lekko z siebie i pokiwałem z ulgą głową. Czułem się znów bezpieczny. Dopóki nie obróciłem się znów w kierunku monitora.
Tam była twarz. TWARZ MĘŻCZYZNY. BLADEGO FACETA, wyszczerzającego do mnie zęby w uśmiechu. Miał blond włosy i wydawało się, że miał około dwudziestu lat. Wyraz jego twarzy był kompletną odwrotnością przyjacielskiego. Jego oczy były krwawoczerwone.
Widziałem ją tylko przez drobną część sekundy, ale tyle wystarczyło. Po tym najwidoczniej gwałtownie wrzasnąłem i zemdlałem na cztery godziny. Tak przynajmniej mówił doktor Martin. To on się mną teraz opiekuje. Nie wie nawet, przez co przeszedłem.
Więc teraz jestem tu, leżę w łóżku o w pół do piątej rano, pisząc o moich przeżyciach. Nawet, kiedy teraz piszę ten ten tekst na laptopie doktora, boję się, że ta twarz pojawi się znowu i wystraszy mnie na śmierć. Mam traumę. Naokoło oczu zrobiły mi się ciemnofioletowe kręgi, bo nie spałem od dwóch tygodni. Próbowałem spać, ale ta twarz... ona powstrzymuje mnie przed zaśnięciem.
Teraz, kiedy opisałem już swoją historię, błagam, abyście wszyscy uważali. Jeśli zobaczysz gdzieś czerwoną nieoznakowaną okładkę na CD, wyrzuć ją. Nie otwieraj jej i nie używaj. Ja teraz... Nie dam już rady. Jestem przerażony. Jeśli ktoś będzie próbował mnie resuscytować, niech sobie odpuści. I NIE, powtarzam, NIE próbuj szukać Darwyna Clarke. Może być prawdziwy, albo nie, ale może sprawić, że oszalejesz.
Przeczytałeś tę wiadomość.
NIE SZUKAJ DARWYNA CLARKE
Zrobiłam sos czosnkowy, ale chyba pająk w tym roku mi nie wyszedł xD