Czy piszesz jakieś dzienniki lub pamiętniki? Możesz się jakimś pochwalić?
/jak coś, moja skrzynka pozostaje otwarta!
Ouch, "pofilozofuję".
Więc zacznę od tego, że w ogóle nie podoba mi się rozdzielanie ciała od umysłu ostatnio. Jesteśmy całością i to co często postrzegamy za potrzeby cielesne, jest tak naprawdę zwierzęcymi potrzebami naszego umysłu, do których wstydzimy się przyznać, bo stan zwierzęcy uznajemy za gorszy. Wynika to m.in. z chrześcijańskiej moralności, która jest bardzo powszechna w kulturze tworzonej przez białego człowieka, już w samej Księdze Rodzaju mamy, by czynić sobie ziemię i zwierzynę poddanymi. Jak coś to nie oceniam religii, to są po prostu fakty z dziedziny socjologii i/lub historii. Jednak jesteśmy tymi zwierzętami i wstydzimy się jako społeczeństwo, bo jako jednostki to różnie bywa, naszej zwierzęcej strony, odwoływanie się do zwierząt często jest dość pejoratywne (jesz jak świnia, pogoda pod psem), a nawet w mitach, baśniach i legendach zmiana w zwierzę była aktem kary. Inaczej jest w środowisku np. Azji Wschodniej gdzie lisy, węże i koty mają taką samą rozumność jak ludzie, stąd w wielu kronikach, Azjaci są uważani za bezwstydnych, ale to taka dygresja.
Potrzeby naszego ciała utożsamiamy więc ze zwierzęcą stroną, której się wstydzimy, to powód pierwszy. Powodem drugim jest to, że wśród innych nie widać naszego umysłu, widać nasz wygląd i tym co on ze sobą reprezentuje. Nie jesteśmy w stanie wyrwać się od stereotypów i ról kulturowych, które na nas narzuciło społeczeństwo, bo zwyczajnie jesteśmy zwierzętami stadnymi i tak naprawdę sami to sobie zrobiliśmy. Niesprawiedliwie, ale życie ogólnie jest niesprawiedliwe.
Więc idąc tym tropem, zobaczmy jak wyglądają osoby dobre = to nigdy nie będzie czarownica z grubym nosem, ale piękna księżniczka ze wcięciem w talii. Owszem, jest wiele baśni, gdzie piękny książę został ukarany za próżność, ale ostatecznie staje się on piękny, kiedy przełamuję klątwę, nigdy nie zostaje w stanie brzydoty. Brzydota jest więcej stereotypowo utożsamiana ze złem, że jest karą. Podobnie jest ze stereotypowo dziewczęcym wyglądem i not like other girls - w tylu tekstach kultury dziewczęce dziewczyny były infantylizowane, że wiele dziewczyn i kobiet nienawidzi różu, mówi, że nie słucha popu i stara się odizolować od tego infantylnego obrazu kobiety (który notabene stworzyli mężczyźni). Wygląd więc reprezentuje to kim jesteśmy, czy to czysto biologicznie czy też pod względem kultury. I mówiąc biologicznie nie mam na myśli, że jestem kobietą, bo mam waginę, bo nie jestem kobietą mimo posiadania waginy - biologicznie pod tym względem, że jeśli jestem osobą chorą jeśli mam nadwagę lub niedowagę, jeśli borykam się z jakimiś chorobami, czy urodziłem się bez ręki - te choroby, te stany są częścią mnie i wpływają na mnie na płaszczyźnie kulturowej. Bycie OzN (osoby z niepełnosprawnościami), POC (people of colour - osoby niebiałe) ma wpływ na to jak jesteśmy odbierani.
Myślę, że ciekawym przypadkiem są w tym osoby z karłowatością. W dawnych czasach ludzie byli nimi tak przerażeni, że odhumanizowali ich tworząc całą rasę nieludzi - krasnoludów. W angielskim nie ma innego słowa na osobę niskorosłą niż dwarf, zupełnie jak rasa krasnoludów. Peter Dinkagle, niskorosły aktor z Gry o Tron, powiedział, że granie Tyriona, było dla niego niesamowitym przeżyciem, bo w końcu zagrał osobę z niskorosłością, a nie karła/krasnoluda, które w folklorze kradły niemowlaki i były złymi istotami.
tl'tr - umysł i ciało to jedno, ale widzimy tylko ciało, które ma narzucone pewne kodycje biologicznie i kulturowo, a "niedoskonałości" ciała są postrzegane jako złe, więc się ich wstydzimy.
/powiedz co sądzisz pls, bo boję się, że zrobiłem z siebie debila.
//dobra, wiem, że nie na temat trochę odpowiedziałem - nie wiem czemu tak jest, może być to jakoś powiązane z tym co napisałem i nauczę się czytać uważniej!
Ostatnio zmieniony przez falafel (30-10-2021 o 20h27)