1. Boże znów napisałam, 1. Obsydian. XD
Oddaję Wyzwanko.
Wszystkiego najlepszego Ala! ❤
Na salę wielką i błyszczącą tak jak nocne Buenos Aires wkroczyła z furkotem różowej sukni Vandea i zamrugała na widok tego co zastała.
- Co.
Był to jedyny komentarz na jaki aktualnie było ją stać, a pierwszą rzeczą jaką ujrzała była Box w stroju Doktora Plagi na drabinie wieszającą czarne balony. Kiedy pierwszy szok minął tupnęła nóżką i zaklęła szpetnie:
- Na krowie kopytko! Gdzie są moje różowe balony i confetti, to nie jest Halloween!
Box założyła ręce na piersi z oburzoną minę.
- Ale bal w stylu Pięknej i Bestii też nie!
Wtenczas wtrąciła się do tej pory milcząca Charlees, która przyjęła rolę rozjemcy:
- Dziewczyny, może pójdziecie na kompromis? Pół sali czarnej, a pół sali różowej?
Spojrzała na nie z nadzieją, że przyjmą tę propozycję. Obie zgodziły się, chociaż z wyraźną niechęcią, bowiem ich odmienne poczucie estetyki dawało o sobie mocno znać. Kiedy kwestia wyglądu sali (wielkiej i błyszczącej tak jak nocne Buenos Aires) została omówiona przyszła pora na najważniejszą kwestię.
- No dobrze czy jedzenie mamy już gotowe? Zapytała rzeczowo Charlees, która wyraźnie przejęła się całą tą organizacją przyjęcia.
- Już idzie! – zawołała As wchodząc do pomieszczenia z wielkim talerzem i z dumą uniosła pokrywkę.
- Czy to… - zaczęła Box
- … gałązki sosnowe…? – dokończyła Van
- W sosie koperkowym. – uzupełniła wypowiedź As.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- To jest jadalne, przysięgam, sama próbowałam. – przekonywała As.
Cała reszta nie wyglądała na przekonaną, na szczęście wtrąciła się Anatea:
- Spokojnie, ja zrobiłam babeczki…
Na twarzach strażniczek odmalowała się wyraźna ulga.
- … Szpinakowe.
W tym momencie Charlees zrobiła duże oczy.
- Mogłaś nie mówić tego na głos…
Anatea zamrugała.
- Co? Dlaczego? Nie lubicie babeczek szpinakowych?
W odpowiedzi Charlees wskazała na Valnęłę, która już biegła w kierunku kuchni.
- Złapcie ją za nim zeżre wszystkie! I tak zakrzyknąłwszy pobiegła za dziewoją, a po chwili wróciła targając ją za kaptur. – Udało mi się ocalić kilka sztuk… Rzekła niepocieszona.
Charlees rozmasowała skronie, bo chaos już dawał jej się we znaki, ale tym razem As postanowiła uratować sytuację.
- Laski, zamówiłam pizzę…
Przez salę (wielką i błyszczącą tak jak nocne Buenos Aires) przeszedł szmer aprobaty.
- … hawajską.
I pewnie w tym momencie rozpętałoby się piekło i wielka wojna pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami pizzy hawajskiej, gdyby nie fakt, że właśnie w tym momencie w drzwiach stanęła Ala (a raczej dopiero dziewczyny ją zobaczyły).
- Długo tu stoisz…? Zapytała nieśmiało Valnęła.
- Właściwie to od początku… Próbowała zdusić w sobie śmiech. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Oj dziewczyny, mamy siebie i bimber, co nam więcej do szczęścia potrzeba? Proponuję karaoke. Zatarła dłonie z szerokim uśmiechem, a Van już wspięła się na scenkę i zaczęła fałszując:
- Na sali wielkiej i błyszczącej tak jak nocne Buenos Aires…
… A co było dalej? Przy takiej ilości bimbru nikt tego nie odnotował. I ja tam byłem miód i bimber z nimi piłem. Wszystkiego najlepszego Ala!
EDIT: @As, babeczki szpinakowe to coś za co autentycznie dam się pokroić. Moja przyjaciółka raz zrobiła i teraz musi robić za każdym razem jak przyjeżdżam.
Ostatnio zmieniony przez Vandea (09-05-2021 o 22h26)
- Albiel i Perełki
- Razjel z ruchańcem
- zespół R świąteczny
- wilk i królik
- kot Lucek
- pisklak Horus
- wiewiórki w czołgu
- gruba wiewióra
Oro
- Melkor