Co tam, jak tam? Co mi ciekawego o sobie opowiesz? :)
/ O kuurka. Powodzenia życzę!
// Soreczka za późną odpowiedź, ale miałam dużo nauki. >,>"
Ciekawe jest to, że tutaj studenci są z wykładowcami na ty. Bardzo nieformalnie tutaj jest. Jak pierwszy raz usłyszałam, że studenci jak czegoś nie wiedzą, to wołają do wykładowczyni "Ej, Lucía! A jak to powiedzieć po angielsku??" to miałam oczy jak 5 zł. XD
Druga rzecz jest taka, że tutaj ludzie w ogóle nie używają zeszytów. Wszyscy przynoszą na zajęcia laptopy i robią notatki na nich. Nie ma czegoś takiego, że studentowi nie wolno mieć na ławce urządzeń elektronicznych, bo tutaj widzi się je jako po prostu narzędzie pracy.
Ciekawe też jest to, że sygnalizacja świetlna jest tutaj tylko dla ozdoby. Samochody bardzo wolno tutaj jeżdżą, a ludzie łażą, jak chcą, chociaż to mi się akurat nie podoba...
To, czego się zupełnie nie spodziewałam to to, że słońce tutaj wschodzi i zachodzi znacznie później niż w Polsce. W Polsce w zimę to już o 16:30 potrafi być ciemno, a tutaj ściemnia się dopiero około 19:00. A jednak strefa czasowa jest ta sama, chociaż już niejedna osoba mnie pytała, którą mam w Hiszpanii godzinę XD
Nie dziwota także, że Hiszpanie prowadzą bogate życie nocne. Dziwota za to, że dla nich czas na imprezy zaczyna się już w czwartek. Czwartek, piątek, sobota to dni, kiedy wychodzi się na bajlando. Nawet akademik jest tego dnia otwarty do 4:00 w nocy, żeby wpuszczać imprezowiczów na noc.
Zdziwiło mnie też tutaj niesamowicie to, jak bardzo ludzie tutaj nie mówią po angielsku. Naprawdę, trzeba albo znać hiszpański, albo mieć przy sobie tłumacza, inaczej nic się tutaj nie załatwi. Czasami starsze osoby mówią po angielsku lepiej niż nastolatkowie XD Nawet, kurka, na lotnisku ciężko się dogadać, mimo że to powinna być praca, w której angielski powinien być obowiązkowy. Plusy są takie, że łatwo się nauczyć hiszpańskiego, bo ludzie nie przechodzą na angielski jak tylko słyszą obcy akcent X'D
Powiem więcej, nawet jak im się powie "I don't speak Spanish", to oni dalej mówią do ciebie po hiszpańsku, po prostu w o l n i e j i GŁOŚNIEJ XDDD Ale teraz, po trzech i pół miesiąca, już szczęśliwie nie mówię "No hablo español" tylko "Mi español no es tan bueno, entonces lento por favor" i jakoś się dogaduję :DDD
O, jeszcze jeden ważny szok kulturowy jest taki, że tutaj nie można sprzedawać żadnych leków poza apteką. Nie ma tak jak u nas, że w telewizji są reklamy leków, które można sobie kupić w drogerii obok szamponu i dezodorantu. Tutaj nawet jak się chce zwykłe tabletki do ssania na gardło czy cokolwiek, to trzeba kopytkować do farmaceuty.
A co do podróży, to zwiedziłam przede wszystkim Bilbao i Madryt :DDD Nawet głosowałam w swoich pierwszych w życiu wyborach w polskiej ambasadzie w Madrycie!!! :DDDDDDD Tylu tam jest Polaków, że wszystkie schody były zablokowane, bo ludzie stali i czekali na wszystkich piętrach z góry na dół. Dużo tu ogólnie jest imigrantów z wschodniej Europy. Nawet jest tutaj jedna stacja telewizyjna zupełnie po polsku! I wielu Hiszpanów mówi, że albo kiedyś było w Polsce i uwielbia pierogi, albo planują pojechać, tak że bardzo fajnie i miło :DDD
O, no i pierwsza rzecz, jaką się słyszy po przyznaniu się do swojej narodowości, to "Lewandowski!" XDDD Przemiło tu jest :DD
Ostatnio zmieniony przez Cuks (20-12-2023 o 22h59)