Jaki rodzaj muzyki tworzy twój brat? Czego używa? :>
/ Będzie słuchane!!!
// W-F!!!!! Nie powiem, fitnessik raz w tygodniu dobrze mi robi, bo mam straszny problem ze zmotywowaniem się do ruchu sama z siebie, no ale jednak w obecnym układzie, kiedy wstaję o 5:00 rano tylko po to, żeby powyginać się przez godzinę, a do domu wracam najwcześniej o 14:00, bo nie mam wcześniej autobusu, no to chyba jednak się nie opłaca... A jak ktoś mieszka w akademiku i dojeżdża z jeszcze bardziej daleka niż ja i jest w domu łącznie półtora dnia, bo zaraz trzeba wracać do miasta, bo w poniedziałek jest jeden w-f... No przechlapane jednym słowem. Już produktywniej byłoby dać nam ten dodatkowy dzień wolny, to wtedy można by powyginać się przez godzinę z Chodakowską w domu, a resztę czasu poświęcić na naukę, tudzież produktywny odpoczynek. Beznadziejnie obmyślane.
Drugi taki przedmiot to wsparcie w nauce, ale to przez naszą prowadzącą, a nie przez naturę przedmiotu samego w sobie. W karcie przedmiotu napisane jest czarno na białym, że powinniśmy się na nim uczyć technik skutecznego uczenia się i zapamiętywania informacji, ale pani, która go uczy jest z zamiłowania kołczem motywacyjnym, więc możesz sobie wyobrazić, jak nasze zajęcia wyglądają...
Ktoś nawet nagrał o niej film dokumentalny
Ona to w ogóle jest germanistką i w pierwszym semestrze analizowała z nami różnice kulturowe odzwierciedlone w przysłowiach w języku polskim i niemieckim... na anglistyce. Tak że widzisz.
O, i lektorat z języka obcego zdecydowanie. Panie, jakbym chciała się uczyć dwóch języków, to bym poszła na lingwistykę stosowaną, a nie na anglistykę. Języka nie da się nauczyć z przymusu, więc w takim układzie, jaki mamy teraz, że trzeba było wybrać albo niemiecki, albo rosyjski, to jest to wszystko bezcelowe, bo w obu grupach ludzie ledwo wiedzą, co tam robią i tylko próbują jakoś przetrwać. No i ludzie są pomieszani - niektórzy się wcześniej uczyli języka, niektórzy nie, więc wszystko jest w cały świat i nawet nie wiadomo, jak ułożyć zaliczenie, skoro poziomy są tak różne. Te zajęcia zdecydowanie powinny być dla chętnych, bo obecnie jak ktoś naprawdę chce się uczyć, to nie ma takiej możliwości, bo poziom jest dopasowywany do najsłabszych.
O, I SŁUCHANIE!!! Bez dwóch zdań. Ten twór powinien był wymrzeć dekady temu, bo jest zupełnie, absolutnie bezcelowy. Wiesz, co my robimy na słuchaniu? Wiesz?? Przez półtorej godziny słuchamy słuchanek. Dokładnie takich jak na maturze. Identycznych. Przez półtorej godziny. Ja rozumiem, że w zamierzchłych czasach, kiedy nie było Youtube'a, ludzie tego potrzebowali, żeby osłuchać się z językiem i nauczyć się poprawnej wymowy od rodzimych użytkowników języka, ale w roku pańskim 2023 jest to do cna bez sensu. strata czasu. Trudność tych zajęć nie polega na tym, żeby zrozumieć wszystko, co zostało powiedziane i zaznaczyć dobrą odpowiedź, tylko na tym, żeby przez półtorej godziny nierobienia NICZEGO powstrzymać komórki mózgowe od obumierania. To absolutnie nie jest przypadek, że wszyscy nauczyciele od słuchania są staruszkami. W drugim semestrze zmienił nam się nauczyciel, bo poprzedni przeszedł na emeryturę. A nowa pani wygląda jak śmierć. Jak ktoś jest już zbyt stary i zmęczony, żeby prowadzić zajęcia, to daje się go na słuchanie, żeby sobie już tylko siedział na krzesełku i słuchał cały boży dzień tych samych nagrań w kółko aż nadejdzie błoga emerytura. Okropieństwo.
Z moich osobistych anty-ulubieńców to by było na tyle. Oczywiście jest jeszcze mnóstwo przedmiotów, które nie są bezpośrednio związane z robotą, jaką większość z nas będzie wykonywać, czyli z nauczaniem, albo tłumaczeniem, no ale też ja patrzę na to tak, że jak ktoś chce się przyuczać wyłącznie do zawodu, to idzie do zawodówki, a na studia idzie się dlatego, że jest się pasjonatem danego obszaru wiedzy i chce się poszerzyć swoje horyzonty tak, jak to tylko możliwe. I historię języka angielskiego, i literaturę, i nawet łacinę lubię i uważam, że jako naprawdę dobra filolożka powinnam być w takich rzeczach zorientowana.
Ostatnio zmieniony przez Cuks (28-05-2023 o 21h23)