Jakie zachowanie sprawiło, że zastanawiałaś się, jakim cudem dana osoba dożyła dorosłości?
// Heroicznie stanąć w czyjejś obronie to raczej nie, ale okazałam solidarność.
Pierwszy dzień matur, język polski. Po napisaniu egzaminu ja i psiapsi siedzimy w szatni i rozmawiamy o tym jak nam poszło. Wtem wchodzi A., żmija najgorsza, której się wydaje, że jest najbardziej lubianą osobą na świecie i z tej racji wszystko jej wolno, a przede wszystkim wolno jej naśmiewać się z innych po to, żeby zbudować wokół siebie jeszcze więcej uwagi. Utrudniała życie mojemu najlepszemu przyjacielowi odkąd tylko pojawił się w naszej klasie, a teraz stoi przede mną i pyta mnie "Jak tam? c:". Powoli odwróciłam od niej wzrok i wróciłam do zastanawiania się nad tym, co odpowiedzieć mojemu psiapsiemu na temat, o którym rozmawialiśmy. A. myśli, że zastanawiam się, co odpowiedzieć jej. Zastanawiam się głośno, mruczę do siebie "mmmmm", ona nie łapie aluzji, że ją zbywam, więc kończę z główkowaniem, patrzę prosto przed siebie na ścianę martwym wzrokiem i czekam w absolutnej ciszy aż sobie pójdzie. A. w końcu rozumie (jak zrelacjonował mi później psiapsi, na twarzy miała nerwowy uśmiech), nagle nie może już dłużej znieść niezręczności, obraca głowę z prędkością światła, szuka kogoś innego byle tylko coś zostało powiedziane, byle tylko niezręczność nie osiągnęła dawki śmiertelnej. Zauważa mojego psiapsiego (on siedział, ja stałam), łapią kontakt wzrokowy i on, po to, żeby nie robić sobie z nią więcej problemów, odpowiedział "mogło być lepiej, mogło być gorzej". A. jest przeszczęśliwa, że udało jej się ujść z życiem, uśmiecha się, odpowiada, że to dobrze i pędem wychodzi.
Brzmi to jak zachowanie godne bardziej przedszkolaków niż licealistów, ale szczerze mówiąc, to nie obchodzi mnie to ani trochę i gdybym mogła, to zrobiłabym to jeszcze raz.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na dwa zasadnicze fakty:
1) Nigdy wcześniej się tak na jej oczach nie zachowałam. Jestem miłą i uśmiechniętą osobą, nigdy wcześniej nie byłam w stosunku do niej otwarcie złowroga, więc i wydawało jej się, że może sobie tak do mnie po prostu podejść i zagadać, bo w końcu ostatni dzień liceum, będzie nostalgia, warto się pożegnać ze wszystkimi, w końcu jest taka fajna, wszyscy ją tak kochają - a tu BUM, kubeł zimnej wody.
2) A. tylko zgrywa twardzielkę, a tak naprawdę jest odważna tylko, kiedy wie, że koleżanki ją wesprą i uznają, że to, co robi jest zabawne. Ta jej cecha została zdemaskowana na zdalnych, kiedy włączył się jej mikrofon na godzinie wychowawczej, którą mieliśmy z panią od angielskiego i słychać było jak mówi "U nas na wychowawczej czasem nadal gada tylko po angielsku, no łatafak". Przeciętna osoba, żeby poradzić sobie ze wstydem uciekłaby do czatu ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi, ale nie A., ona potrzebuje wiedzieć, że cała klasa ją kocha, wypłakiwała się przez następną godzinę na grupie klasowej i jej koleżanki tam ją pocieszały. A to tylko jeden z przykładów.
To oznacza, że w dniu matury z polskiego:
a) A. dowiedziała się, że tylko dlatego, że większość milczy, to absolutnie nie znaczy, że jest przez wszystkich kochana. b) Na pewno została solidnie podłamana tym, że w stosunku do nikogo innego się tak nie zachowałam i z innymi osobami, z którymi też rzadko gadałam rozmawiałam normalnie, a ją tak zbyłam, bo w gruncie rzeczy jest słaba psychicznie. c) Wspomnienie jednego z ostatnich dni szkoły zostało dla A. zrujnowane.
Bardziej zadowolona z siebie bym być nie mogła.
Ostatnio zmieniony przez Cuks (05-08-2022 o 19h05)