Na podstawie mojej opinii, który styl pisania wydaje ci się lepszy - japoński czy europejski? :>
// Słyszałam, słyszałam i to całkiem dużo. W sumie to uświadomiła mi ona, że ja sama jestem elitystką i tak właściwie, to może to trochę niedobrze xD
Zgadzam się z Tokarczuk pod tym względem, że niektóre książki są dla ludzi bardziej oczytanych, inne dla ludzi mniej oczytanych. Faktem jest, że im bardziej człowiek jest wykształcony, tym bardziej jest wrażliwy na niuanse, których laik nie wychwyci. Ja mam tak z muzyką. Lubię sobie popląsać do popu, ale muzyki klasycznej za żadne skarby świata nie zinterpretuję, bo ani trochę się na tym nie znam i umiem powiedzieć tylko, czy melodia jest ładna, czy nieładna.
No i cóż, skłamałabym, gdybym powiedziała, że uważam Tokarczuk i np. Mroza za równych sobie pisarzy. Uważam, że istnieje literatura wartościowa i śmieciowa. Wartościową literaturę definiuję jako taką, która jest katalizatorem głębszych przemyśleń u czytelnika lub oferuje mu wspaniałe przeżycia estetyczne, a śmieciowa oznacza dla mnie taką, która służy wyłącznie do zabicia czasu, fabuła opiera się na samej akcji i jej celem jest tylko sprawienie, żeby czytelnik się nie nudził przez czas czytania. Uważam, że ta pierwsza jest lepsza od tej drugiej i że czyjś gust czytelniczy może być lepszy lub gorszy.
JEDNAKOWOŻ, określenia "wartościowa" i "śmieciowa" to uproszczenia. No bo niby jaką wartość przyniesie komuś czytanie opasłego, nudnego tomiszcza, którego i tak się nie rozumie, nawet jeśli ktoś inny uznał je za arcydzieło? A jeśli prosta literatura bez żadnych udziwnień jest dla kogoś źródłem rozrywki, relaksu i endorfin, to jak można powiedzieć, że nie ma żadnej wartości?
No i tutaj podam swój przykład. Chwaliłam się z dumą na forum już kilkukrotnie, że czytam "Ulissesa" - co prawda podoba mi się tak średnio na jeża, ale czytam dla prestiżu. Czy świadczy to o tym, że jestem zwykłym snobem, który chce się czuć prestiżowy i inteligentny? Tak XD Na swoją obronę powiem, że rzeczywiście włożyłam starania w to, żeby jakoś to tomiszcze samej zinterpretować i dojść do jakichś własnych wniosków, co jest rozwijające, nawet jeśli wielu rzeczy w tej książce nie rozumiem, no i równie ważnym powodem, dla którego nie przestałam jej czytać obok nadziei na chwalenie się jaka jestem oczytana jest również to, że i tak już ją kupiłam, więc jak nie przeczytam, to tylko pieniądze się zmarnują xD
Ale wracając do Tokarczuk, mimo wszystko myślę, że używanie słowa "idiota" w takim kontekście w jakim padło było nieeleganckie. "Literatura nie jest dla idiotów". Czy sądzę, że nie ma czegoś takiego jak "idiota" i wszyscy ludzie są tak samo inteligentni? Nie, myślę, że idioci jak najbardziej istnieją. Czy zgadzam się z tym, że miarą tego, czy ktoś jest idiotą, czy nie jest to, czy czyta książki? Nie.
Mam nadzieję, że nie jest to nadinterpretacja, ale z tego co rozumiem, to Olga Tokarczuk wyraziła opinię, że to jej książki w szczególności są dla ludzi inteligentnych.
Zatem, rozszerzając, czy uważam, że każdy, komu nie podoba się dzieło nagradzane i uznane za wybitne, musiał go nie zrozumieć i nie podobało mu się, bo jest za głupi na czytanie? Absolutnie nie. Miarą inteligencji jest właśnie umiejętność krytycznego myślenia. Gdybym tak sądziła, to obrażałabym samą siebie, bo nie kryję się z tym, że większości "Ulissesa" nie rozumiem, a nie uważam, że to przez brak inteligencji z mojej strony, tylko beznadziejny styl pisania autora. No i w takiej sytuacji potrzebny jest kompromis - według mnie "Ulisses" jest beznadziejnie napisany, ale przyjmuję do wiadomości to, że inni ludzie dostrzegają w nim więcej niż ja, więc najwidoczniej po prostu do mnie on nie trafia i tyle. Książki Olgi Tokarczuk nie są inne, uważam, że jej styl pisania jest niesamowicie przeintelektualizowany, używa jakichś słów z kosmosu, przez co niektóre jej książki trzeba czytać ze słownikiem obok. Myślę, że to słabość z jej strony, a nie strony czytelnika, któremu się to nie podoba, ale przyjmuję do wiadomości, że są ludzie, dla których czytanie takiego trudnego języka może być fascynujące i czarujące. Zatem różna literatura jest dla różnych ludzi i to, że komuś podoba się to, a nie tamto nie jest wyznacznikiem inteligencji.
Istnieje literatura ambitna i potencjalnie rozwijająca oraz literatura czysto rozrywkowa, która ma na celu czytelnika tylko zrelaksować. Według mnie ta pierwsza jest lepsza od drugiej, ale nie oznacza to, że człowiek, który czyta tylko tę pierwszą jest lepszy od tego, który czyta tę drugą, po prostu jedna osoba ma lepszy gust czytelniczy od tej drugiej, ale nie ma to żadnego znaczenia, bo ludzie są po prostu różni i tyle.
Ostatnio zmieniony przez Cuks (23-07-2022 o 19h37)