Jaki jest najlepszy łakoć na świecie według Nymfy?
// Literatura, zdecydowanie, jestem miłośniczką. Z obrazami i rzeźbami mam tak, że mogę być pod wrażeniem technicznych umiejętności artysty, ale na poziomie emocjonalnym mój odbiór często kończy się na "ładne" albo "nieładne". Mogę usiąść i podjąć się logicznej interpretacji i wtedy powoli odkrywać, co obraz przekazuje, ale tak od razu się wzruszyć, to rzadko. Za to na słowa jestem znacznie wrażliwsza i czytając, na przykład, wiersz, im mniej wiem, o co w nim chodzi, tym większą mam ochotę go przeanalizować i zinterpretować kawałek po kawałku, ponieważ mam poczucie, że kryje się w nim coś wspaniałego. Albo na odwrót, ubóstwiam awangardę - jeśli literatura nie ma na celu przekazać jakiegoś morału, ale po prostu być doświadczeniem, wygiąć granice tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni i na co umówiliśmy się wspólnie, że jest standardem, to jestem równie zachwycona, jeśli nawet nie bardziej.
Filmy też potrafią mnie wzruszyć dzięki połączeniu historii, obrazów i dźwięków, ale jeśli chodzi o poważne kino, to też mam pewne problemy w odbiorze, bo wielu informacji nie da się przekazać w filmie w taki sam sposób, jak w książce. Nie ma narratora, nie ma wewnętrznych monologów, niuanse i szczegóły (w moim odczuciu) znikają i oglądając takie filmy zazwyczaj czuję, że nie wiem do końca, kto jest kim, kto jakie miał intencje i nie mam dostępu do sfery metaforycznej i prawdziwego przekazu, tylko do sfery dosłownej.
Ostatnio zmieniony przez Cuks (03-06-2022 o 22h50)