5 dobra, wreszcie dopadłam tę piątkę.
Zanim napiszę wyzwanie, jeszcze off- jak tam, Deergod? Sytuacja do opanowania, czy nadal daleko do mety?
Wiesz, armia kciuków zaciśnięta. Wiemy że zadania domowe to nie przelewki.
Zadanie to swojego rodzaju wywiad.
Odpowiedzieć można w imieniu swojej postaci w realiach Kwatery Głównej. Nie musi być poważnie, liczę tylko na trochę gry, żeby nie powiedzieć "role Play"
Ja zacznę, wpisuję trzy pytania, odpowiem na nie. Osoba przeze mnie wyznaczona, dopisuje kolejne, jedno dwa lub trzy- odpowiada na zebrane dotąd pytania.
Trzecia osoba, analogicznie
jak to działa?
Wpis 1
Anatea
1 pytanie
odpowiedź
2 pytanie
odpowiedź
3. pytanie
odpowiedź
Osoba pierwsza
(wkleja pytania od Anatei i na nie odpowiada, dorzuca swoje i na nie odpowiada)
Osoba druga
(wkleja pytania poprzedniczek, odpowiada na nie, dorzuca swoje i na nie odpowiada)
Pomyślałam o takim nietypowym wyzwaniu, bo ostatnio włączył się temat historii Strażniczek. O takich historiach zwykle jest cicho- moją napisałam jednej osobie XD więc... no, miło byłoby poznać te Gard tajemnicze choć trochę.
Nie chcę wpisywać tego wszystkim do zdobienia, wiem, że Shairan na przykład na sporo planów, a Deergod, na przykład, obowiązki.
Will, tak się cieszę, że wybieram cię na pierwszą osobę zaraz za mną. Szykuje się na pisanie xD
Meliah, proszę, żebyś była druga ^^
Miłość Will obudziła we mnie pokłady empatii. Meliah, nie musisz tego robić xD
(Zaraz dokończę, usiądę do kompa, będzie łatwiej pisać)
Wywiad w Kwaterze Głównej
Przed Biblioteką trwało nietypowe na tą porę poruszenie. Jednak pobudki tego stanu, również były nietypowe. Niecodziennie zdarzało się przecież, że Kwaterę Główną odwiedza Kronikarz z dalekich stron. Gość był egzotyczny, jednak tutejsze realia był dla niego równie nietypowe.
Jakby mało było rewelacji - mężczyzna zaznaczył, że nie potrzebuje rozmawiać z Szefami Straży, czy Szefem Kwatery Głównej... chciałby zadać kilka pytań wybranym losowo strażnikom.
Podobny nietakt został skomentowany śmiechem wśród szerokiej grupy Strażników. Szefowie prawdopodobnie nie byli tak rozbawieni... zarządzili jednak losowanie, a "szczęśliwcy" mieli okazję porozmawiać z przybyszem.
...
(1)- Cieszę się, że mogę Cię poznać. - przywitał się Kronikarz. - Nie wiem, do jakich uprzejmości przywykliście tutaj, więc po prostu przejdę do sedna. Powiedz proszę, jak trafiłaś do Straży?
Anatea obejrzała się przez ramię. Trudno byłoby jej upominać go o brak uprzejmości, skoro sama, korzystając z obecności w Bibliotece, odłożyła pożyczone zwoje, odłożyła też raport misji z załącznikami.
Pilnujący przebiegu spotkania Lance odchrząknął tylko cicho, na co Anatea z westchnieniem przewróciła oczami.
- To proste i mało intrygujące. Obudziłam się, w lesie. Nie wiem, może upadłam, może niefortunnie wylądowałam z portalu. Dość powiedzieć, że nikt nie wie, skąd pochodzę. Ja też, w zasadzie. Miewam... przebłyski. Sny, któych nie jestem pewna.
Po dniu czy dwóch błąkania się, trafiłam na ludzi z Kwatery... Zrobili dużo szumu, jak to przy spotkaniu z człowiekiem.
(2)- Rozumiem - Kronikarz dyskretnie zanotował coś na pergaminie. Węglowy rysik szurał cichuteńko - Jakie są Twoje obowiązki tutaj?
Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi. Oczy miała przymrużone z rozbawienia.
- Powiedzmy... że jestem zwiadowcą. - rzuciła krótkie spojrzenie Lance'owi, który nieznacznie skinął głową. - I sądzę, że na resztę opuścimy kurtynę milczenia. Nie bywam często w Kwaterze... Nie często jestem w ogóle na Wybrzeżu Eel. Ten świat ma wiele do zaoferowania, wiele do zobaczenia. Wiele scenariuszów do sprawdzenia.
(3) Za mężczyznę odpowiedział nieustępliwie szurający rysik. Wydawało się, że jakichkolwiek odpowiedzi by nie usłyszał, nic nie wytrąci go z równowagi.
- Jeśli dostaniesz możliwość wyboru... Co chcesz, by usłyszały od Ciebie kolejne pokolenia?
Kącik ust Anatei drgnął nieznacznie. Teraz spojrzenie, jakie posłała Kapitanowi jej Straży, wyraźnie mówiło "czy to tak poważnie, czy sobie ze mnie żartujecie?"
Ostatecznie dziewczyna zbliżyła się przyjaźnie do Kronikarza. Z zainteresowaniem spojrzała, co też zapisał tym wiecznie ruchomym rysikiem... ciemne, płomienne oczy pospiesznie przebiegły węże tekstu.
A potem, nim ktokolwiek zdążył zaprotestować, wyrwała pergamin z rąk mężczyzny i podarła go, śmiejąc się szczerze.
Nie patrząc na reakcję towarzystwa, Anatea odwróciła się w stronę wyjścia, obsypując sobie drogę strzępami pergaminu, niczym płatkami róż.
Ostatnio zmieniony przez Anatea (26-06-2021 o 04h15)