Pierwsza rzecz - jeju, jaki ten odcinek był krótki! I w zdecydowanej opozycji do zapewne większości, mi to akurat pasuje. Drugi i trzeci odcinek wymęczyły mnie koszmarnie, tutaj przynajmniej przeklikało się szybko i względnie bezboleśnie. Ale ja nie przechodzę dla historii, tylko dla bycia na bieżąco, więc dla mnie im krócej, tym lepiej. xD Inna rzecz, że cały odcinek jest w sumie niepotrzebny i mógłby spokojnie zostać wykreślony ze scenariusza - zwłaszcza, że pszczoły zapowiedziały 20 odcinków na NE. Jesteśmy w 1/5 fabuły, a nie stało się nic.
Zacznę od kilku plusików. Wydaje mi się, że w porównaniu do TO, opisy walk wyglądają jakoś zgrabniej. Porozmawialiśmy sobie trochę z Lance'em, nawet fajnie te dialogi wyszły. Przyznam szczerze, że pomimo faktu, że ma być moim WSem, podoba mi się ta relacja w obecnej formie i jakoś nie mam ochoty jej tracić dla romansu. XD Aczkolwiek przy postawieniu tej dwójki obok siebie, naiwność i kompletnie nieogarnięcie świata przez Gard wychodzi z niej jeszcze bardziej.
Wątek Koori zajechał mi mocno Anną z pierwszej Krainy Lodu. Ani mnie on ziębi, ani grzeje w sumie. I ponownie będę w mniejszości zapewne, bo dla mnie jej wybuch był obrzydliwy i mam nadzieję, że Gardienne zgodziła się z nią w tamtym momencie tylko dlatego, że wiedziała, że wdawanie się w dyskusje nie ma sensu, a nie dlatego, że naprawdę tak uważa. Wiem, że to było działanie jadu, ale tutaj naprawdę zalatuje syndromem syfowej Priyi. Wszyscy faceci są źli, niedobrzy i w ogóle be, i koniecznie trzeba ich demonizować, bo silny mężczyzna u władzy to na pewno tylko wyzyskuje i nie szanuje kobiet, i traktuje je przedmiotowo. Nie wiem, czemu to miało służyć, jeśli propagowaniu równouprawnienia, to w wyjątkowo niefortunny sposób.
No i muszę się zgodzić z Lance'em w tej kwestii - Koori powinna być trzymana z daleka od tej misji i wysłanie jej tam od początku było głupotą. Nawet jeśli zna teren, ma bezpośredni związek z tymi ludźmi, swoje bardzo osobiste i emocjonalne spojrzenie, a to nigdy nie jest nic dobrego. Nie wspominając już o tym, że nawet nie ma pewności czy w świetle prawa jej mąż nie będzie przypadkiem miał możliwości jej tam zatrzymać siłą. Opcja przewodnika tego nie równoważy.
Mam też do poruszenia dwie kluczowe dla tego odcinka kwestie.
Kwestia pierwsza - dlaczego absy Lance'a są szersze bez pancerza niż w pancerzu? XD (znaczy, to pytanie tendencyjne, oczywiście widzę dlaczego - rysownik po prostu nie zwrócił uwagi na to, że materiał ma swoją grubość i zwyczajnie przemalował zbroję na skórę, przez co dostaliśmy koszmarek w postaci efektu szafy trzydrzwiowej) - no, dla mnie koszmarek, bo naprawdę nie lubię tego typu budowy. No i nijak nie odpowiada ona tej postaci na którymkolwiek etapie fabuły, każdy sprite Lance'a wskazuje raczej na to, że jest to budowa atletyczna, ale raczej szczupła (nie znam się na terminologii, próbowałam na szybko wyguglować, ale mi nic sensownego nie wyskoczyło, mam nadzieję, że jest zrozumiałe to, co mówię xd). Wyobraźcie sobie Lance'a z tymi absami zakładającego zbroję Asha. XD
I kwestia druga. Ważniejsza. KTO wymyślił, żeby zostawić te naramienniki? Czy ta osoba kiedykolwiek widziała pancerz, albo chociaż jakikolwiek strój wielowarstwowy na własne oczy? Podpowiem - najpierw ściąga się to, co jest na samej górze. I w ogóle jaki jest sens zostawiania METALOWYCH naramienników, kiedy skacze się do wody? Litości, nooo. XD Jeśli to miał być zabieg artystyczny, to wyjątkowo nietrafiony.
Chciałabym też dodać, że cieszę się, że uznałam, że zaczynam NE jako zeszłosezonowa singielka, brak myśli Gardzi o swoim martwym/znikniętym facecie przynajmniej aż tak nie boli.
Ogólnie, dobrze nie było, odcinek był zbędny. Ale klikało mi się go dobrze, pewnie dlatego, że znałam jego treść od kiedy wyszedł na pierwszych serwerach, więc był czas na rozchodzenie największych absurdów. Złapałam się na przeklikiwaniu wewnętrznych monologów Gard i obawiam się, że będzie to u mnie częsta praktyka. Zapętlające się kwestie, mówienie dziesięć razy tego samego, żeby tylko więcej maany zedrzeć. Ech.
A, zapomniałam. Gardzia znowu prawie umiera. Klasyk. Wszyscy się tego spodziewali, a i tak jestem rozczarowana. Ilustracje mi się nie podobają, wyglądają jak robione na szybko. Teraz to już chyba wszystko. Odcinek oceniam na meh z plusem (plus za fajne dialogi z Lance'em i fakt, że było krótko).